Moja pamiec jest krotka i zawodna jednak zawsze mam starego kompa 2 pokoje dalej gdzie moge spojrzec w przeszlosc... Poniewaz KC ktora moco lubie (chyba az za mocno:/) powiedziala mi, ze lepszym bylem Stanem niz Kacprem a ja za bardzo nie wiem dlaczego... Postanowilem wiec poczytac troche swoje stare wypociny zapisane dzielnie w dziale "moje dokumenty" w podkatalogu "Stan" na tym gracie o ktorym nadmienilem wczesniej...
So let me introduce Stan...
"
Chociaz dzis dostalem jej zdjecie i jest na prawde ladna. Wiedzialem, ze to sie tak skonczy. Nawet mi smutno nie jest. Szkoda tylko, ze nie zlala na mnie wczesniej bo teraz to tak czy tak przyjdzie rachunek na "bajonska" sume. A co sie dzis zdarzylo? No nic takiego. Nie mialem pojecia, ze bez treningow sa takie straszne luzy. Przeciez szkola teraz nie zajmuje mi nawet pol dnia (wtedy zajmowala dokladnie caly, od 6 do 18 a wieczorem prace domowe). Jak to w mojej famili nie obeszlo sie bez jakies jebanej awantury, ze Stan pobrudzil siedzenie w samochodzie bo wpierdalal czekoladke, albo ze Stan wpierdala loda albo, ze Stan jest przeciez gejem. Chuj tam. Pieprze to. Znowu leci pogrzeb, przelaczam chujstwo, dosyc mam juz pogrzebow w zyciu... Nadzieje, przyjaciele, marzenia. To kima na cmetarzu.
No, jaka ladna cukierkowa pioseneczka. Niech leci jebanstwo. Nawet przyjemne. "Candy" czy cos... O, laska dzwoni... Jak fajnie:) Pisze, ze jest zakochana. Nie zakochana tylko smieszna po protu. Nie rozumiem jak mozna sie zakochac przez telefon(?)
"
Juz zrozumialem.
"
Kc, znasz cos takiego jak "zlosliwosc rzeczy martwych"? Ja z kolei nie mam gg. Tzn teoretycznie mam ale nie moge korzystac bo moj stary sprawdzi sobie moje "archiwum wiadomosci" a pozniej znowu powie, ze jestem gejem. Kiedys gadalem z Zolwiem (to kolega, nie jestem jeszcze az tak pojebany by gadac z gadami, no jest jeden wyjatek- Ganfdzi~got2luvUnigga:D) i powiedzialem mu o docinkach mojego ojca wzdgledem mnie. Ziom mi na to: "na Twoim miejscu przyszedlbym z jakas dziewczyna i zaczalbym sie z nia lizac tuz przed jego pieprzona twarza". No tak, zajebisty pomysl Zolw... jest tylko maly problem... Skad ja mam skombinowac jakakolwiek laske? Kurwa, nie wiem. Chyba ulepie sobie z plasteliny, nie? Dobra, niewazne... A co do lepienia z plasteliny, to ostatnio postanowilem ulepic sobie panienke. Ogladalismy z rodzina jakis zajebiscie nudny film na DVD wiec sobie lepilem. Tzn, film nie byl skrajnie beznadziejny. Widzialem duzo gorsze. To byl "darkness falls" i mial byc straszny ale chyba cos nie wyszlo. Fajne byly tylko niektore ujecia, efekty. No dobra! O czym ja tu znowu napierdalam? Mialem mowic o tej lasce z plasteliny... No wiec lepie sobie. Tak wlasciwie to byla modelina Eweliny z "Barbie" (tu widac jaka Ewelina jest pusta- czyta gazety dla 5 latek no ale nic... przyznam sie, ze sam czasem przegladam jak kupi...) i strasznie ciezko bylo to gowno rozrobic. Musialem mielic palcami chyba z dobre 2 minuty zanim dalo sie cos z tego wytworzyc. (...)
"
No tak, dziecko z fantazja, nie skomentuje dalej;)
"
Jestem nikomu niepotrzebny. Ojciec kaze mi placic sobie 200 zl. Oddalem mu wszystkie pieniadze i telefon. Powiedzial mi, ze jutro wymyje samochod i tapicerke i to bedzie jak robota za 10 zl, i ze tak bede mu oddawal stopniowo. Powiedzial mojej matce, ze mam sie powiesic. Dlaczego on mnie tak nienawidzi? Matce tez sprawiam tylko problemy. Jestem tu tylko sublokatorem, musze placic za pobyt w tym domu. Cale zcie... cale zycie tylko pod gorke i pod gorke...(...)
"
To akurat chyba zawsze pozostanie takie same tylko zmienia sie jedna kwestia- wtedy bylo pod gorke ze starym i z moim outlookiem, teraz mam pod gorke z ustaleniem kim ja w koncu jestem i co czuje. To drugie jest gorsze...
"
No, nie wiem w zasadzie po co opisuje te nudne dni wakacji ale jakos tak:) Wiec tak, po poludniu z kuzynka zrzucilem sie na pizze (oczywiscie siostry tez pozniej jadly, a jak?) , bawilem sie z Ewelina... Tj zabawa z nia polega na tym, ze biore ja na chama rzucam na lozko, przytulam, dusze i laskocze. Zwykle nie pociagaja mnie takie zabawy ale uwielbiam patrzec jak ona sie smieje i sluchac jak gada te swoje glupoty. Uwalilem sie na nia dobrze wiedzac, ze jezeli sam z niej nie zejde to nigdy nie uda jej sie wyjsc.
Ewelina: -No zejdz... wypusc mnie...plz..plz...
ja: -Nie, pozostaniesz tu do konca zycia
Ewelina: -A... ojej to strasznie dlugo... uwolnie sie
I zadziwila mnie jej strategia, zaczela mnie laskotac w jedyne miejsce w jakim mam laskotki. Skad wiedziala? Nie wiem ale zaczolem sie brechtac. Myslicie, ze sie wydostala? Wolne zarty...
Ewelina: -no uwolnij mnie....plz...plz...
ja: -Nie, nigdy
I znowu. 3 razy prawie by spadla z lozka. Bylo zabawnie. Nagle wpadl ojciec i:
-STAN, NAGRASZ DLA SYLVI IGI 2 I GOTHICA, RUSZ SIE
Koniec zabawy, pomyslalem i "uwolnilem" siostre, mowiac, ze moze sobie isc. Ta chyba nie chciala. Teraz ona uwalila sie sie na mnie caloscia siebie i mowi:
- Pozostaniesz tu do konca zycia
Ta parodia mojej wypowiedzi nieslychanie mnie rozbawila. Was tez by rozbawila gdybyscie uslyszeli ten slodki glosik strajacy sie mowic powaznie "pozostaniesz tu do konca zycia".
Zaczolem sie smiac a ona ze mna. Moglbym zakonczyc ta zabawe w kazdej chwili. Po prostu zrzucic ja z siebie, nie utzrymalaby sie przy najwiekszych wysilkach ale...nie chcialem. Udawalem, ze nie potrafie sie "wyzwolic" i brechtalismy jeszcze glosniej. Ojciec znowu mnie zawolal wiec musialem wykazac sie wieksza wola walki. Wtedy Ewelinka zrobila cos... zarzucila mi klate na twarz, wystarczy komentarza? :) Zadowolona powtarzala "pozostaniesz tu do konca zycia". Stary zaczol sie na serio wsiekac wiec po prostu musialem zrzucic ja beznamietnie (hehe) i ruszyc dupe. Jeszcze chwila a by mnie zagryzl. Wiem, ze podniecam sie jakims debilstwem skoro rozpisalem sie o czyms takim ale... Ja uwielbiam takie rzeczy:) Ewka widzac kiedys jak bawie sie z Ewelina (robie cos takiego srednio co drugi dzien ale zwykle to tylko troche ja podusze i puszczam:) rzekla:
-ty Stan to ciagle bys sie przytulal, dawal buziaki itp... wspolczuje twojej przyszlej dziewczynie... zameczysz ja na smierc
Hehe, Ewa na moje nieszczescie nie ma komu wspolczuc i za pewne nigdy nie bedzie miala.
Wracajac do bardzo emocjonujacej "akcji"... siedzialem w pokoju, nagrywalem GOTHIki i inne gowna oraz grzebalem w necie. Pozniej probowalem obejrzec komedie "parasol bezpieczenstwa" (tytul oryginalu- "National Security") ale niesety nie pozwolono mi na to w pelni. Przeciez kos musial posprzatac po obiedzie... Ale w sumie wiedzialem o co mniej-wiecej chodzi. Dobry film:)
Pozniej znowu siedzialem w necie. Nie bylem w kosciele. Przepraszam Boze. Obiecalem mu juz tyle rzeczy i zawsze lami obietnice... Sorry... Poprawie sie jeszcze... Zobaczysz Boze...
I rozmawialem na gg z Kc i Offi:) Bylo na prawde milo, szkoda, ze tak krotko;)
"
Dobre sobie. Hehe, brechtam sie z tego teraz... Jakos nie zameczylem Izki, przynajmniej ona ciagle trula mi dupe, ze "mam ja gdzies" a jak ja chce z nia gdzies wyjsc to z kolei ona "nie ma czasu". Nie wiem czy to jakas forma zemsty czy wyklada na mnie. Mniejsza z tym;) A co do Eweliny, juz sie tak raczej nie bawimy, ona tez sie zmienila. A co do ojca, moze to wcale nie tak swietnie, ze pojechal?
Wiec czytam to dzis i co stwierdzam, kim kiedys bylem? Odpowiedz jest bardzo prosta, bylem po prostu szczerym soba, nie pozowalem na nikogo mimo, ze tytulowalem sie "Stan Park" (zawsze brzmi lepiej niz "Kacper W.") i czulem sie calkiem z soba samym mimo iz bylem i jestem dalej zjebany. Tylko wtedy bylem zjebany pozytywnie, teraz jestem zjebany zjebany.
Myslalem nad przeznaczeniem a tak na marginesie to nie spalem dzisiaj (nie pijcie dziennie 3 l coli) do pierwszej majac nadzieje, ze KC cos napisze, napisalem nawet jakies pierdoly na 3 czy 4 strony w zeszycie z fizy zaczynajace sie od malego quizu:
Ile trwa minuta oczekiwania na sms'a od KC?
a)minute
b)conajmniej pol godziny
c)trace poczucie czasu
Wszystkie powyzsze sa poprawne.
Wiec co do przeznaczenia, mamy jakas droge ktora musimy isc. Jest dla nas zaplanowana z gory ale jakim sposobem? Hej zastanawialem sie po co mi KC. Wiem, ze to brzmi bardzo przedmiotowo ale chyba mam jakas swoja cicha teorie, ze kazdy napotkany ludzik wnosi cos do mojego zycia a im jest dla mnie wazniejszy tym wiecej mi daje. Jako, ze ona jest dla mnie wazna mysle dzisiaj, ze wnosi przeslanie, ze nie moge sie zmieniac. Choc zaczyna sie robic ciezko. "swim down", hej tak jak te rybki w "gzie jest nemo";P
Wiem, ze nie moge sie zmienic, bo jezeli to zrobie, jezeli sie dostosuje to nigdy nie bede kims wiecej niz przecietniakiem. Bylem przecietniakiem ale z perspektywami a teraz, jezeli wnikne w system... To taki WAŁ.
I moze to wszystko mnie hartuje by byc coraz silniejszym... Moze...
Dobra starczy filozoficznych wywodow.
Chyba skocze po Cole do sklepu na dole bo robie sie glodny a loowka jest wypelniona splesnialymi serkami, szafka "slodkimi chwilami" ktorych nie chce mi sie robic (no tak, trzeba tylko je zalac goraca woda ale nie chce mi sie czekac az woda sie zagotuje a pozniej mieszac...). A no i dzisiaj jak to mowie KC co mi sie spodobalo "wbilem" na szkole, pieprze to, jezeli facet od wfu nie rozumie, ze jestem antytalentem do gry w siatkowke za to bardzo chetnie sobie pobiegam, poplywam (choc nie mamm w czym), porobie pompki, brzuszki, kurwa cokolwiek tylko nie siatkowka... ZJEBANY!!! Mam go w dupie, oglaszam strajk, nie bede gral w siate i robil fikolkow!~Dlaczego nie zrobimy czegos silowego, czegos co wymaga rywalizacji? Poza tym sprawdzian z niemca, babka wczoraj do mnie:
"Kacper tylko mam nadzieje, ze jutro pojawisz sie na sprawdzianie bo jakos dziwnie znikasz ostatnio z lekcji niemieckiego"
ja: "ja, gdzie? Na prewno sie pojawie prosze pani, ocham niemiecki..."
Wlasnie widac...
No i gegra...hahahaha! Nie jestem na gegrze, yeah.
I..? Historia? Lubie historie. Lubie Polaka, angielski i nawet niemiecki moglbym polubic gdyby chcialo mi sie go nauczyc, w zasadzie nie jest taki trudny i calkiem fajnie brzmi w niektorych ustach (w moich brzmi jak polaczenie chinskiego z dialektami afryki ale to nic)... A dzisiaj czytajac notki Stana napotkalem na stwierdzenie "nigdy nie bylem tytane z przedmoitow humanistycznych" no tak, uwazalem sie za umysl scisly a teraz widze, ze to gowno prawda, jestem pojebanym tepym humanista (to sie wynosi z domu, moj stary zawsze mowi, ze humanisci to tepi ludzie).
Ze mna i z Izka to juz koniec, chyba, ze "nie chce cie juz wiecej widziec" ma jakies drugie dno ktorego niestety nie widze. Tak...mam z nia problemy.
Dobra spadam, probie projekt na po i moze jakis szablon:)
Peace.