Archiwum 18 lutego 2004


lut 18 2004 Oh Life... THAT WAS JUST SOME FUCKING DREAM...
Komentarze: 3

Eh, zycie:/ Pomyslec, ze dzisiaj mialem jeszcze calkiem dobry humor, powiem wiecej- bardzo dobry. Ale wystarczylo przespacerowac sie do budy:/ Tzn bylo nawet-nawet, mam darmowe wejsciowki do teatru bo zrobilem z siebie pajaca grajac w czyms w rodzaju szkolnego przedstawienia, tylko skroconej wersji. "Dla ciebie i dla osoby towarzyszacej".. Fajnie, tylko z kim ja pojde? Juz Karol cos mi sugerowal, hehe, dobre sobie... Chociaz moze lepiej go poznam? Bo dalej go do konca nie kminie... niby ma kolko super-znajomych (lasek) wiec dlaczego ciagle chce sie zadawac ze mna (moze to wyglada jakbym pochlebial sobie ale on na prawde, jak gdzies idzie z dziewczynami to zaraz pisze, czy nie pojde z nim itp.)? Z reszta w ogole nie czaje o co chodzi w ludziach z tej budy. Maly Kacper jest zajebisty i moglbym sie z nim kumplowac ale on jest przyjacielem jeszcze z gimnazjum Rafala (tak, tego co ma ladny glos;) ). Niby miedzy facetami nie ma czegos takiego jak "papuzki nierozlaczki" ale to tylko pozory... Po prostu tutaj powierzchownie inaczej to wyglada bo nie chodzimy razem do kibli, nie trzymamy sie za rece i nie calujemy na powitanie. Ale jak juz jeden z drugim jest takim przyjacielem to raczej nie zawodzi i... Kurwa nie powinienem sluchac tej przytlaczajacej piosenki "Losing my religion" REM. Moje male gowniane problemiki wydaja sie wtedy gigantyczne. W zasadzie nie mam problemow, chyba jestem rozbity. Moge byc taki jak bylem, bo dzisiaj taki bylem, ale Ci ludzie... Ej ja jestem taki spontanicznie, nie sciemniam a oni zaraz widza we mnie pozera. Kiedys z kolei jak bylem pozerem to myslali, ze to na prawde (ekipa ze starej budy). Teraz po prostu przypaly, tanczenie na ulicy czy w kinie itp weszly mi w krew, nie robie tego by zwrocic na siebie uwage (no moze czasem hehehe, ale zazwyczaj to na prawde jest po prostu ekspresja)... Jestem na codzien jedynie 8 km od centrum i od miejskich ludzi z mojej starej budy a czuje sie jakbym przeprowadzil sie cale mile. Chyba musze sie zmienic, jezeli musze tu pozostac...:/ Eh... Albo zaczne sie uczyc i pojade do Gdyni...Chyba przy KC mi to nie wyjdzie, (czy to nie chore, ze w kazdej notce jest cos o niej?;) ), kazdy wieczor zamiast na nauce siedze tu i z nia gadam... Idiota...

Co za koszmar widziec Izke kazdego dnia w szkole. Pewnie ona moze to samo powiedziec o mnie, tylko z innych pobudek. Chyba troche za pozno zaczely sie budzic we mnie wszystkie naturalne instynkty (jak zwykle jestem cofniety i inny...super Kacperku ). Ona jest taka... Co bede sciemnial, pociaga mnie. Z wygladu... i jak ma obcisle spodnie albo krotka spodniczke... Moglaby do mnie przychodzic na noc i wychodzic rano.

Wena cos mi gada, ze podobno chce sie pogodzic. Tak... Oczywiscie i znowu robic mnie w chuja. Pewnie, ze wiedzialem, ze daje sie macac itd ale lizanie sie na moich oczach to juz pewne przegiecie. Jak tak bardzo chciala to robic to mogla sie chociaz nie wiem, ukryc a nie na mojej wlasnej klatce! Tzn mojej i jego ale MOJEJ! A pozniej jeszcze pojechalaa mnie za to, ze Majewicz dostal co mu sie nalezalo. To juz bylo dosyc dawno ale wlasnie, jak teraz mam troche zjebany humor to wszystkie takie przykre wspomnienia gromadza sie w glowie i powracaja, jakby wszystko chcialo cie jeszcze bardziej podpierdolic. I w ogole co sie kurwa dzieje? Goska sugeruje mi dzis, ze W. (moja dobra kumpela) cos do mnie miala i ze ponoc jest zazdrosna o G. i dlatego mnie styrala dzis (co mnie dotknelo bo na prawde bardzo ja lubie). No pewnie G, czy ty dziewczyno wiesz co mowisz? Nie mam zielonego pojecia dlaczego podobam sie G. byc moze jest bezgusciem ale niech nie pierdol mi, ze zaraz niby wszystkie mnie kochaja! Jestem maly, brzydki i glupi. Do tego trace wszystkie cechy za ktore kiedys siebie lubilem i w ogole... Szkoda gadac.

Mam dosyc tych wszystkich ludzi, zamknalbym sie z KC i bylbym szczesliwy:D Wlasnie sobie pomyslalem... Czy nie bylbym szczesliwy w wiezieniu? Lubie ludzi z marginesu i nie widywalbym tych falsszywych w 90 % dziewczyn i kolesi- jeszcze wiekszych debili niz ja (to sie zdaje niemozliwe ale bez kitu tacy sie zdarzaja). Na poczatku codziennie starzy dobrzy kumple z celi dymaliby mnie z racji tego, ze nie ma tam dziewczyn a ja bylbym nowy i obijaliby mi morde za krzywe spojrzenie ale pozniej mogloby byc calkiem milo. Cale dnie moglbym pisac teksty, kasiazki i uprawiac moja inna beznadziejna tworczosc. Chyba bylbym szczesliwy, nie troszczac sie o przyszlosc ani o przeszlosc... Mniejsza z tym.

letitwhip : :